Miałam pisać o książkach i pisaniu, a od paru tygodni głównie pokazuję zdjęcia, ale widzę, że to się podoba, bo coraz większy ruch mam na blogu. Dziękuję!
Podobno dziś jest "dzień bez samochodu". Nie bardzo wiem, o co w tym chodzi, bo ja mam prawie codziennie dzień bez samochodu.
Po sfotografowaniu mostów, kiedy zaczęło się ściemniać, zrobiłam jeszcze kilka zdjęć. Nie było to łatwe,bo w zaroślach nad Wisłą czają się agresywne i krwiożercze bestie: komary i inne takie potwory. ;-/
Pamiętam jak w podstawówce pani od geografii mówiła nam, że Kraków jest bardziej cywilizowany od Warszawy, bo w Krakowie Wisła jest "uregulowana", a w Warszawie - nie.
Od kiedy mieszkam w Warszawie bardzo się cieszę, że jest taka "niecywilizowana". ;-)
To był ciepły, letni wieczór, spędzony na Krakowskim Rynku i jego okolicach, w miłym towarzystwie...
Nigdy nie pojmę, dlaczego fikcyjny krakowianin, pan Dulski, chodził na spacery nie wychodząc z domu. Tyle go omijało...