Ukazała się kolejna recenzja "Świata według Vanessy"! Napisała ją Ania z bloga "Myśli i słowa wiatrem niesione".
"Nie jest to głupiutka bajka dla nastolatek. Autorka porusza kwestie, które warto sobie przemyśleć, jak choćby niechęć młodzieży do czytania książek, czy zacieranie się granic pomiędzy światem wirtualnym a rzeczywistym. Optymistycznie wierzę, że pod wpływem lektury "Świata według Vanessy", choć kilka osób zamieni magazyn "Party" na "Panią Bovary"..."
"Nie jest to głupiutka bajka dla nastolatek. Autorka porusza kwestie, które warto sobie przemyśleć, jak choćby niechęć młodzieży do czytania książek, czy zacieranie się granic pomiędzy światem wirtualnym a rzeczywistym. Optymistycznie wierzę, że pod wpływem lektury "Świata według Vanessy", choć kilka osób zamieni magazyn "Party" na "Panią Bovary"..."
Pod zamkiem Schloss Burg mieści się kilka sklepików z pamiątkami, a także taki niesamowity, jakby przeniesiony w czasie z innej epoki sklep z ręcznie robionymi szczotkami, pędzlami i miotłami.
Nad drzwiami domów w miasteczku położonym u stóp wzgórza, na którym znajduje się zamek Schloss Burg, zauważyłam wmurowane deski ze starymi napisami.
W takich miejscach, jak ten cmentarz czuje się powiew bardzo odległej przeszłości. Jakby się trafiło do któregoś z romantycznych niemieckich poematów...
Myślę, że to jeden z najciekawszych dworców kolejowych, na jakich byłam. Aż żałowałam, że nie mam obiektywu o szerszym kącie...
Nagle i niespodziewanie odszedł Jarek Zieliński - dziennikarz,
informatyk, twórca stron internetowych (m.in Blogosfery, Winter.pl),
człowiek z fantazją, bardzo aktywny w internecie. Będzie go
brakowało...
Nie jestem pewna, czy moje książki z serii nowohuckiej są "przetłumaczalne" na niemiecki... Chodzi tu o aspekt kulturowy, związany z wyrzucaniem śmieci.
Te domy już same w sobie są fotogeniczne, jednak ich mieszkańcy chętnie ozdabiają domy i przestrzeń wokół nich na różne sposoby.
Górzyste miasteczka Bergisches Land wyglądają trochę jak z bajki. Takie wrażenie robią zwłaszcza domy kryte łupkiem i mur pruski (poświęcę im osobny post), z białymi oknami i zielonymi okiennicami.
Kiedy mówię, że przeprowadziłam się z Krakowa do Warszawy, ludzie pytają, czy mi nie brak "krakowskiego klimatu"? Nie brak mi, cokolwiek to oznacza. ;-)
Przy okazji ostatniego wyjazdu postanowiłam jednak baczniej przyglądać się szyldom i reklamom w czasie podróży, bo jednak wiele one mówią o kulturze danego kraju.
Düsseldorf |
Na rusztowaniach wokół remontowanej katedry w Kolonii nie reklamuje się żadna firma! Turyści mogą robić tam sobie zdjęcia z tym budynkiem, nie z reklamą lokalnej firmy. Wyobrażacie sobie coś takiego w Polsce? ;-)
Oglądanie
świata, czy jego części z góry to ciekawe zajęcie. Można
dostrzec tyle ciekawych rzeczy, których tam, na dole się nie
zauważa.