O czym jest „Stuletnia Gospoda”?

7/26/2014 06:23:00 PM

„Stuletnia Gospoda” zdaniem niektórych w rzeczywistości ma co najmniej trzysta lat, a najważniejsze jest dla nich to, żeby nadal istniała i żeby nadal można było w niej zamówić pierogi, choćby nie wiadomo, co się działo.


Bo „Stuletnia Gospoda” już od dawna nie jest prawdziwą gospodą – z gościnnymi pokojami. Rodziny właścicieli za bardzo się rozrosły i teraz jest to już tylko przydrożny bar w lesie, na trasie Kraków – Zakopane, którą przejeżdża coraz więcej głodnych turystów...

W książce nie znajdziecie całej historii „Stuletniej Gospody”, tylko powojenną. Od czasu, gdy tuż po wojnie młody parobek i podkuchenna powrócili z robót w Reichu, przywożąc z sobą nowych narzeczonych i zastali zdemolowany budynek i groby pracodawców na pobliskim cmentarzu.

Ich dalsze losy, a także losy ich dzieci i wnuków – od pierwszych dni PRL, do czasów współczesnych przeplatane są przepisami kulinarnymi. To przepisy na dania serwowane w „Stuletniej Gospodzie”, a także w innych miejscach, które później pojawią się w książce. Dania kuchni polskiej, ale także włoskiej. Oraz studenckie i „korporacyjne” pomysły na szybkie dania z tego, co znajdzie się pod ręką.

Odkąd w czasie studiów przeczytałam „Przepiórki w płatkach róż” Laury Esquivel, chciałam napisać coś podobnego, ale polskiego. Z tradycyjnymi polskimi daniami, polskimi bohaterami i historią Polski w tle.

Tzw. „food fiction” to coraz bardziej populary gatunek literacki, choć w Polsce nie jest jeszcze mocno rozwinięty. Podoba mi się to, że te książki nie są do siebie podobne, choć mają wspólny mianownik – zawierają przepisy. Na ogół są to książki obyczajowe, ale bardzo różne: od tradycyjnych „romansów z happy endem”, poprzez kryminały, zawikłane historie, sagi rodzinne i powieści społeczno-obyczajowe.

Lubię nazywać „Stuletnią gospodę” książką dla kucharek. Zawiera przepisy, więc... ;-) Zdarza mi się jednak, że ludzie się krzywią, bo „książka dla kucharek” kojarzy się z prostym schematycznym romansem.

„Stuletnia Gospoda” schematycznym romansem nie jest. Uważam, że kucharki mają zbyt szerokie horyzonty, by ograniczać się do prostych schematów. :-D

Tak wygląda okładka, która zainspirowała mnie do zrobienia zdjęcia powyżej.



Zobacz też:

1 komentarze

Spam będzie usuwany.