Stuletnia Gospoda
(nominowana do nagrody Pióro i Pazur)
"Stuletnia Gospoda" tak naprawdę nie ma stu lat. Ma ich znacznie więcej, choć w książce możemy poznać tylko jej powojenne losy.
Kiedy młody parobek i podkuchenna
powrócili z robót w Reichu, przywożąc z sobą nowych narzeczonych i
zastali zdemolowany budynek i groby chlebodawców na pobliskim cmentarzu.
Nie mając dokąd pójść postanowili tam pozostać i podsycać ogień w piecu "Stuletniej Gospody", przekazując przekonanie o konieczności kontynuowania tego kolejnym pokoleniom. Jednak czasy się zmieniają, zmienia się świat i życiowe ambicje kolejnych pokoleń...
A "Stuletnia Gospoda" stoi, jak stała i choć pod żadnym względem nie przypomina żadnego z tych uroczych i modnych lokali na prowincji, o jakich marzy wiele osób, jest świadkiem, bohaterką, a czasem sprawczynią wielu wydarzeń.
Losy jej bohaterów: od pierwszych dni
PRL, do czasów współczesnych, przeplatane są przepisami kulinarnymi. To
przepisy na dania serwowane w „Stuletniej Gospodzie”, a także w innych
miejscach, które później pojawią się w książce. Dania kuchni polskiej,
ale także włoskiej. Oraz studenckie i „korporacyjne” pomysły na szybkie
dania z tego, co znajdzie się pod ręką.
Napisałam
tę książkę w 2005 roku, trochę dla zabawy, bo nie sądziłam, że
naprawdę zostanie wydana. Wróciłam do niej po latach, zachęcona
przez Anię Garbal z Wydawnictwa Nasza Księgarnia, której
zawdzięczam też znajdujący się w książce przepis na tiramisu.
Recenzje
Jak ja kocham takie opowieści! Majgier stworzyła pierwszorzędną sagę rodzinną, od której żal było mi się odrywać. To z jednej strony, bo z drugiej chciałam się nią delektować jak najdłużej. (...) W książkach tego typu, czyli sagach, najbardziej cenię sobie to, że akcja rozgrywa się na określonym tle historycznym. Uwielbiam śledzić losy bohaterów w kontekście przemian dziejowych. U Majgier tego aspektu także nie brakuje. Obserwujemy więc, co się działo z Gospodą w czasie wojny i zaraz po niej; widzimy, jak w PRL-u stała się lokalem gastronomicznym, by na początku lat dziewięćdziesiątych zmagać się z rozkwitającym kapitalizmem, a jeszcze później, głównie za sprawą Michała, próbować działać zgodnie z wyznacznikami nowoczesnego zarządzania, marketingu i PR.
Dałam się zauroczyć „Stuletniej Gospodzie”. Katarzyna Majgier wypełniła swoją opowieść aromatami i smakami, które może u niejednego czytelnika wzbudzą sentyment oraz tęsknotę za sielskim dzieciństwem i tym, jak gotowała mama czy babcia; pełno tu także ludzkich historii i emocji. A znajdziecie ich całą paletę, pełną gamę – od miłości i przyjaźni, po zemstę, nienawiść i żądzę pieniądza. Mnie nie trzeba było niczego więcej.
„Stuletnia Gospoda” to powieść tworzona z przyjemności pisania. Autorka wykazuje się tu nie tylko zdolnością portretowania charakterów, ale i umiejętnością przewidywania konsekwencji niepopularnych decyzji. Łączy nawiązania do pozaliterackiej rzeczywistości z motywami uniwersalnymi i ponadczasowymi. W tej książce przeszłość ożywa w zagęszczonej narracji. Majgier dobrze prowadzi kolejne pomysły, jednocześnie inspirując odbiorców. Podpowiada, jak uwolnić się od męczących schematów – i te podpowiedzi realizuje również w samej warstwie fabularnej „Stuletniej Gospody”, co oznacza, że dostarczy ciekawej lektury. „Stuletnia Gospoda” to powieść zakotwiczona w oryginalnym miejscu i pełna celnych obserwacji. W sam raz dla koneserów sagowych historii.
Izabela Mikrut
Zrecenzujemy
O "Stuletniej Gospodzie" Katarzyny Majgier można napisać dużo, ale na pewno nie określiłabym jej mianem lekkiego czytadła! Fakt - czyta się lekko, ale tylko i wyłącznie dzięki umiejętnościom autorki, bo temat książki wcale lekki nie jest.
"Stuletnia Gospoda" to słodko-gorzka opowieść o poszukiwaniu własnej drogi. Słodka, bo okraszona smakowitymi przepisami. Słodka, bo świetnie się bawiłam czytając tę książkę - autorka ma błyskotliwe, trochę czarne poczucie humoru ("Pia nigdy nie bawiła się dobrze i była z tego dumna" -uwaga,cytuję z pamięci).
Gorzka, bo opowiada również o tym, że czasem pstryczek w ucho od najbliższej osoby boli bardziej, niż policzek od nieznajomego. Bo traktuje o sile stereotypów w społeczeństwie i ciężkiej próbie odcięcia się od nich i pójścia własną drogą. I wreszcie - bo to gorzka satyra na polską ciemnotę przed i po peerelowskich czasów, gorzka tym bardziej, kiedy uświadomimy sobie, że w dzisiejszych czasach nadal są ludzie z takiej samej gliny.
Nie dajcie się zwieść pozorom - "Stuletnia Gospoda" nie jest fabularyzowaną książką kucharską - to głęboka, szczera do bólu opowieść o heroicznej walce o siebie samego. Mimo dość ciężkiego tematu, Katarzyna Majgier serwuje go nam z gracją najlepszego szefa kuchni i zamiast słodko-gorzkiego kleiku otrzymujemy słodko-kwaśne dzieło sztuki. Czyta się świetnie, bo książka jest po prostu genialna! Polecam najmocniej!
Stuletnia gospoda to przyjemna lektura, obyczajówka, która wykracza poza ramy gatunku i z pewnością spodoba się wielu odbiorcom. Spędziłam przy tej powieści kilka godzin i uważam, że warto byłoby poświęcić jej nawet i więcej czasu, aby jeszcze bardziej wczytać się w losy ludzi prowadzących tytułową karczmę. I pamiętajcie, żeby koniecznie wypróbować któryś z przepisów znajdujących się w tej książce!
"Stuletnia Gospoda" to słodko-gorzka opowieść o poszukiwaniu własnej drogi. Słodka, bo okraszona smakowitymi przepisami. Słodka, bo świetnie się bawiłam czytając tę książkę - autorka ma błyskotliwe, trochę czarne poczucie humoru ("Pia nigdy nie bawiła się dobrze i była z tego dumna" -uwaga,cytuję z pamięci).
Gorzka, bo opowiada również o tym, że czasem pstryczek w ucho od najbliższej osoby boli bardziej, niż policzek od nieznajomego. Bo traktuje o sile stereotypów w społeczeństwie i ciężkiej próbie odcięcia się od nich i pójścia własną drogą. I wreszcie - bo to gorzka satyra na polską ciemnotę przed i po peerelowskich czasów, gorzka tym bardziej, kiedy uświadomimy sobie, że w dzisiejszych czasach nadal są ludzie z takiej samej gliny.
Nie dajcie się zwieść pozorom - "Stuletnia Gospoda" nie jest fabularyzowaną książką kucharską - to głęboka, szczera do bólu opowieść o heroicznej walce o siebie samego. Mimo dość ciężkiego tematu, Katarzyna Majgier serwuje go nam z gracją najlepszego szefa kuchni i zamiast słodko-gorzkiego kleiku otrzymujemy słodko-kwaśne dzieło sztuki. Czyta się świetnie, bo książka jest po prostu genialna! Polecam najmocniej!
Stuletnia gospoda to przyjemna lektura, obyczajówka, która wykracza poza ramy gatunku i z pewnością spodoba się wielu odbiorcom. Spędziłam przy tej powieści kilka godzin i uważam, że warto byłoby poświęcić jej nawet i więcej czasu, aby jeszcze bardziej wczytać się w losy ludzi prowadzących tytułową karczmę. I pamiętajcie, żeby koniecznie wypróbować któryś z przepisów znajdujących się w tej książce!
Zrecenzujemy
Nie przepadam za romansami i obyczajówkami, jakich teraz pełno, ale ta książka absolutnie do takich nie należy. Przede wszystkim - nie jest przewidywalna! Katarzyna Majgier umie zaskakiwać. Poza tym tworzy niezwykłe postacie - z charakterami i osobowościami. (...) Dodatkowym plusem są dla mnie "nieoczywistości" i wątki fantastyczne, trochę realizmu magicznego, jaki się pojawia. Chodzi mi głównie o postać wujka Lucka, którego bardzo polubiłam. Podoba mi się też historia z Łukaszem i jego chęcią trafienia po śmierci na Księżyc.
Język jakim napisana jest ta książka też mi się spodobał. Wiele zdań wprost nadaje się na cytaty. Są mądre i inteligentnie sformułowane. Coraz bardziej podoba mi się pisanie Katarzyny Majgier. Pisze książki dla różnych grup wiekowych, a wszystkie są niebanalne, ciekawie napisane. Ma swój styl. Ta książka pewnie nie spodoba się czytelniczkom "harlekinów" i prostych romansideł, ale takim, którzy łatwo się nudzą takimi treściami i poszukują czegoś więcej - polecam!
Arnika
"Stuletnia Gospoda"
Katarzyna Majgier
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia, 2014
Redakcja: Anna Garbal
ISBN: 978-83-10-12618-4
Stron: 432