Programy, w których piszę książki
8/29/2015 05:34:00 PM
Na rynku pojawia się coraz więcej programów komputerowych dla pisarzy. Zainteresowałam się tematem, ale... na krótko.
Nie, żebym uważała, że takie programy nie są potrzebne i że nikomu na nic się nie przydadzą. Dla wielu osób mogą to być użyteczne narzędzia. Wiem jednak, że nie przydadzą się mnie.
Myślę, że ktoś, kto nie interesuje się za bardzo dostępnym oprogramowaniem, pisze tylko w „Wordzie” lub jego „macowym” odpowiedniku, korzystając z podstawowych funkcji i domyślnych konfiguracji, może być nimi zachwycony. Widzę, że dla wielu piszących znajomych prawdziwym odkryciem jest możliwość „pisania nielinearnego”, korzystania z poziomu edytora z różnych słowników, itp.
Jednak nie robi to tak dużego wrażenia na osobach, które bardziej zgłębiły temat i poznały różne możliwości. Takie osoby wiedzą, że na produktach Microsoftu i Apple'a świat się nie kończy.
Duże koncerny tworzą produkty „dla wszystkich”, a to nie zawsze wystarczy. Można jakoś sobie z tym radzić i pracować tak, jak pozwala program albo można zamiast dostosować się do programu, poszukać programu dostosowanego do naszych wymagań.
Nie jest też tak, że poza edytorami „w pakiecie” można pisać książki tylko w „programach dla pisarzy”. Od dawna w internecie jest dostępnych wiele narzędzi, często nieznanych szerszej publiczności, a wartych uwagi.
Od lat korzystam z otwartego oprogramowania i lubię sobie sama wszystko poustawiać, podociągać dodatkowe narzędzia, dzięki którym mogę sobie wszystko uprościć. Mam programy „szyte na miarę” moich potrzeb i dobrze mi z nimi. ;-)
Polecam przede wszystkim OpenOffice i LibreOffice oraz dodatki i narzędzia do nich. Wszystko to jest dostępne nieodpłatnie i „otwarte”, co oznacza, że można do woli grzebać w kodzie, jeśli ma się na to ochotę. :-) I nie straci się przez to żadnej gwarancji, itp.
Znajdziecie je i ściągniecie – bezpłatnie i całkiem legalnie na tych stronach:
OpenOffice
LibreOffice
Te programy nie są od razu dostosowane do Waszych wymagań. Po zainstalowaniu trzeba je sobie skonfigurować, co wcale nie jest trudne. Osoby, które dotychczas zawsze korzystały z tego, co „już było w komputerze” i samodzielnie nie „grzebały w programach”, mogą początkowo być niezadowolone, że nagle trzeba to robić, że coś wygląda „nie tak jak w Wordzie”, itp. Ale efekty mile Was zaskoczą!
Obecnie bardziej rozwija się LibreOffice - „młodszy brat” OpenOffice, ale ciągle częściej używam „starszego brata”. Na dysku mam obydwa.
LibreOffice najbardziej przysłużył mi się na kursie scenariopisarstwa. Dzięki LibOScreenplay wygodnie mogłam sobie pisać i odpowiednio formatować scenariusze. Program sprawdził mi się lepiej niż polecany przez scenarzystów popularny Celtx (który IMHO nie jest wygodny w użyciu).
PS. Uprzedzając pytania: nie, to nie jest wpis sponsorowany. ;-)
Polecam te programy całkiem bezinteresownie, bo uważam, że są tego warte.
0 komentarze
Spam będzie usuwany.