Warsaw Comic Con już za nami. Wykończyła mnie ta impreza, a głównie dojazdy do Nadarzyna. Ale było warto. :-)

Dla mnie udział w Warsaw Comic Con zaczął się od dwugodzinnego panelu dyskusyjnego o powieściach dla młodzieży, w którym brałam udział wspólnie z Andrzejem Pilipiukiem i Przemkiem Corso, a prowadziła go Magdalena Grynka Nogajska.

Później odbyło się spotkanie autorskie i dyżur z autografami.

To zdjęcia ze spotkania. Na tym z wzrokiem wzniesionym ku górze nie szukam natchnienia, jak niektórzy sugerują, tylko tego właściwego słowa, o które mi chodziło.  ;-)

Na poniższym zdjęciu - dyżur z autografami i cudowne odnalezienie "Miśka", którego nigdzie nie ma, bo nakład się wyczerpał był, z tego, co mi wiadomo. A tymczasem 2 egzemplarze znalazły się w księgarni, która wystawiała się na targach.

Na spotkaniu się zmartwiłam, bo przyszło niewiele osób, potem się okazało, że część pomyliła salę i czekała na mnie w innej...

Tym bardziej byłam zaskoczona następnego dnia, kiedy na wykład „Jak zostać pisarzem publikowanym?” przyszło bardzo wiele osób. Ledwie zmieściliśmy się w czasie i dosłownie w dwie minuty musiałam dobiec na scenę, na kolejny panel.

Tym razem tematem dyskusji była literatura przygodowa, a wśród panelistów znalazł się jeszcze Marcin Przybyłek. Powiedział on wiele ciekawych rzeczy oraz jedną, z którą nie mogłam się zgodzić – że „20.000 mil podmorskiej żeglugi” Verne'a to nudna książka. :-)

Nie mam zdjęć z tego panelu, więc pokażę kolejne z pierwszego.

Potem uczestnicy zaczepiali mnie, żeby jeszcze porozmawiać, a dwóch młodych ludzi pogratulowało mi obrony Verne'a. To kolejny dowód, że młodzi ludzie ciągle czytają te książki i odnajdują w nich interesujące dla nich treści.

A poza tym były smoki, dinozaury, elfy i wiele innych postaci ze świata komiksu i fantastyki. Wzięłam aparat, żeby zrobić zdjęcia, ale nawet nie miałam kiedy. :-)

Był ktoś z Was na tej imprezie?